GABINET PANI R.
Zimno. Jego świadomość przymarzła
do krzesła, wydrapując ze ścian tynk.
Myślał: cygaro, seks, kobieta.
Nie mógł, był gówniarz.em. Jezus był
prawiczkiem – rzekłby pewnie, gdyby
miał jeszcze do kogo.
[Stara pi.zda oznajmiła:
możesz wejść do środka]
Wszedł do środka i spogląda na obdarty
plakat – większy od niego:
cygaro, seks, kobieta.
autor
tokio hotel
Dodano: 2009-08-17 12:14:37
Ten wiersz przeczytano 603 razy
Oddanych głosów: 7
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (5)
pazur ostry wiersz bombowy
Ech, te gabinety pani Rose Poosty - na każdym rogu -
rogacze, a każdy róg - pusty
Właściwie to się uśmiałam , eh !
wiersz dobry z pazurem Czytelny bol i beznadziejność
Pozdrowienia:)
Mocne zderzenie z beznadziejną rzeczywistością a w
podświadomosci jeszcze ciche niezrealizowane marzenie.
Bardzo dobry wiersz.