Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj

Gdy ryby nie biorą

Próbka prozy

Siedzę tak sobie nad wodą, wlepiam gały w te topolowe spławiki i myślę zadając sobie proste pytanie: Czy wędkarzowi potrzebna jest żona. Stawiam więc wszystkie za jak i przeciw. Znaczy się niekończący się rząd plusów i minusów. Robaków nie ukopie, brzydzi się, lub boi, co wychodzi na jedno. Nie obudzi kiedy trzeba, głupio tłumacząc się, że zaspała lub co gorsza zapomniała. Z przynętami też radzi sobie raczej mizernie. Te wady zaliczam do minusów. No ale są i plusy: Ma pracę, a w domu każdy grosz przecież potrzebny. Ja jestem z zawodu malarzem pokojowym, mam tak zwany wolny zawód, pracuję zatem raczej dorywczo. Większość czasu poświęcając temu mojemu mokremu hobby. No ale przejdźmy do tych jej plusów. Zupę ugotuje i to nawet smaczną, ma dryg do tego. Opierze, poceruje a jak trzeba to nawet potrafi mnie rozbawić. Ostatnio mówi do mnie z głupia frant tak, a przestałbyś tak znęcać się nad tymi rosówkami i wypuścił to całe robactwo na wolność. Pojechałbyś sobie na „Plac Szembeka”* i kupił tych najtańszych jabłek co to ich nikt nie chce i miałbyś na co łowić. Na jabłka durna babo, zareagowałem natychmiast ostro. ( Charakter mam raczej wybuchowy w spadku po ojcu) No niekoniecznie mówi, te najtańsze są przecież wszystkie robaczywe, pojadłbyś ich sobie nad wodą a łowił na robaki. Myślałem, że mnie szlag trafi na miejscu, ale zaraz mi przeszło. Zrozumiałem, że to taki babski żart i za chwilę razem z nią zrywaliśmy boki ze śmiechu.
Ni do plusów ni do minusów zaliczam jej tę głupią niechęć do trunków no ale skoro ja mam odmienne zdanie, to tej niezgodności charakterów nie biorę w ogóle pod uwagę.
O,o,o coś się zaczyna dziać z lewym spławikiem, to go wykłada przypominając branie grubego leszcza, to drgając zatapia niczym linek. Ręce zaczynają mi z lekka drżeć nie lubię takich dwuznacznych sytuacji. Będzie tak bawił się aż wyssie całą treść z robaka. W końcu zniecierpliwiony spławik niknie pod powierzchnią wody Zacinam, a na haczyku trzepoce się okonek wielkości palca. Wypuszczam go wspaniałomyślnie do wody, radząc by przyprowadził dziadka na wyżerkę. Poprawiam robaczka i dalej zaczynam rozmyślać nad tym moim za i przeciw.
Część plusów jak i minusów przez te branie wyleciała mi z głowy.
Zaczynam więc teraz od plusów. Zupy ugotuje, ogarnie mieszkanie, przyniesie parę złotych z roboty, zrobi zakupy, upierze. No tak to wszystko prawda. Martwią mnie jednak dalej te jej minusy i to że nijakiej pomocy nie mogę w mej mokrej profesji od niej oczekiwać. Ale też zaraz te wszystkie jej plusy sprowadzają mnie jak to się mówi na ziemię i uświadamiam sobie, co ja bym bez niej zrobił? Z samych ryb bym przecież się nie utrzymał a za marne grosze z moimi zdolnościami nie zamierzam pracować.
Ale oto dzień dobiega końca, czas się składać. Słońce niczym wielka złota balia chowa się za horyzontem. Wraca tęsknota za ciepłem domowym, oraz ciekawość - co tam małżonka upichciła dzisiaj na kolację...


Plac Szembeka* – Warszawski bazar na Pradze Południe

autor

Okoń

Dodano: 2022-10-11 12:27:17
Ten wiersz przeczytano 1412 razy
Oddanych głosów: 32
Rodzaj Bez rymów Klimat Ciepły Tematyka Życie
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (32)

Annna2 Annna2

Dodam jeszcze.
Tu jest miłość, tu jest miłość!

Annna2 Annna2

Oj wy to zawsze na nas narzekacie, tak źle i tak
niedobrze.
A bez nas uschlibyście na wiór.
Nie łowię ryb. Ale lubię na łódce na środku jeziora-
tu jest spokój i błogość.
A tekst fajny, rozbawił mnie.

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »