gwałt na mózgu
Nie ważne jest co robisz w życiu
Czy jesteś magazynierem czy bankowcem
W tobie takie wielkie koło kręci się i
gra
Muzyką skrzypów i pisków
Ryjąc wciąż głębsze koryto
Koryto słów i zdań
To aż boli
Na raz dwa trzy obraca się
I znowu jest tak samo
Znów ostrze przeszywa mi mózg
Drążąc w nim zapamiętale
Słowa niewiadomego pochodzenia
Które uporczywie łączą się w zdania
I musisz je wypowiadać
Pisaniem mówić choćby cicho
I czytać je potem pieszcząc je oczyma
A one gną się pod wzrokiem jak kot pod
ręką
Nie wiele wiem o nich
Wiem że jestem tylko częścią ich planu
Dla mnie nie jasnego
Jednym z elementów ich drogi jestem
Jak przystanek w podróży
I jeśli nie pozwolę im odejść
I przetrzymuje je w głowie
Gwałcą mój mózg nabrzmiewając
I kłują formą swych liter
Napisane odchodzą jakby lżejsze
Dokąd nie jest mi dane wiedzieć
Wiem tylko że potrzebują mnie
By być
A ja dzięki nim jestem…
Komentarze (2)
Z Twojego wiersza wychodzi przymus pisania wierszy!
Wiem coś o tym- sama próbowałam zagłuszyć ten odruch
bezwarunkowy, ale poległam! Dlatego doskonale
rozumiem Twoją potrzebę pisania!
czasem słowa naszą jedyną bronią, jakąś opoką do
której uciekamy w trudnych chwilach...Są momenty kiedy
słowa stają przeciwko nam, pełne złości, w treści
zawierają same banały... Najważniejsze jednak, że
istnieją, co może powiedziec ktoś opuszczony przez
słowa? Pewnie nic, a jesli coś, to prędziej czy
później zginie to w odmętach własnej płycizny...Słowa
mogą wiele zdziałać, kiedy sylaby i pojedyncze litery
tworzą jedność...U Ciebie zawsze niebywała harmonia,
bo one żyją w zgodzie z Tobą i wiesz, że bez ciebie
stały by się bezbarwnymi, nic nieznaczącymi
wyrazami...Ty bez nich, nie byłabyś już ta samą osobą,
którą zdążyłam dosyć dobrze poznać:*