Hallo! Słoneczny Fiord!
Dzwonię do małżonka od trzech dni
daremnie
na wczasach przebywa w centrum Bolina
Myśli różne kołaczą się po stroskanej
głowie
- czy czasami biedak nie pływa pod falę!
W słoneczne południe przyjeżdżam
zdyszana
amorant baluje na plaży razem z ”
Babilonem”!
- w nano spodenkach coś tam mu przygrywa
pod parasolem; kocyk – ABBA i pianka po
piwie
Spoglądam na ludzi co tu się wydziwia
gwarno leżak przy leżaku i noga na nodze
Mój adoniś śpiewa: ach te szorty te
spódniczki
te dupeczki na deptaku że nie wypaliły
oczu
Na pasemku radości złota plaża słońcem
mruga.
Fale o brzeg uderzają w dali widzę żagiel
płynie
mąż na wędkę złapał z molo maleńką
sardynkę
lecz uparcie wciąż udaje że został
rekinem!
Idzie boso brzegiem morza pośród szumu
fal
nagle poczuł wielki przypływ rozumu wśród
wody
białe mewy śmieszki w locie narobiły
wrzawy
skacowany jakiś golas wciąga w usta tony
wody
Hilfe wrzeszczą ponad chmury co za brak
kultury
golas sika w muszelki na pałacu w piasku
żółtym
zatruł środowisko niechaj Neptun wyrok
wyda!
J.G.
Komentarze (10)
Ciekawy wiersz, pozdrawiam:)
Przednia ironia dyktowana obserwacją życia :)
Pozdrawiam :)
samo życie nad wielką wodą
kobiety w swoich oczach to zawsze pomniejszają zalety,
a uwypuklają wady. świetna ironia Jagodo :)
Cudownie
Pozdrawiam:-)
Roztoczyłaś przed nami piękny widok.
Można się rozmarzyć:)
Pozdrawiam.
Marek
no tak- bez nadzoru żonki różne cuda się
dzieją...(fajnie, z humorem)
To się działo - relacja nietuzinkowa - pełna humoru z
pazurem :)
świetna i pomysłowa ironia+:) pozdrawiam serdecznie
Fajny wiersz pozdrawiam