Historia autentyczna
Wytrawny monter gazowych pieców,
co sam się mienił specem wśród speców,
miał mi wymienić piecyk w łazience.
Przyszedł. Przywitał się na dwie ręce,
przyciągnął wielką skrzynkę narzędzi,
dwa giętkie węże,
(trochę pozrzędził)
zapytał gdzie jest gniazdko sieciowe….
Po dwóch godzinach krzyknął: Gotowe!
Po czym mi wielce wbijał do głowy
czym myć należy piec łazienkowy
i na tym skupił uwagę całą!
… a jak już wyszedł - się okazało,
że woda leci ledwo letniawa,
i, że odleciał kafelki kawał
i, że śrubunka pękła ostatnia
i przez nią mocno gaz się ulatniał.
Jaki jest morał ? Już wiem to teraz.
Trzeba wymienić złego montera!
Komentarze (55)
To są fachowcy od wyłudzania kasy za spartoloną robotę
:))) skąd ja to znam...hahah...pozdrawiam Aniu :))
Wnioski wysnute:)niestety prawdziwe. Fachowców
brak:)pozdrawiam Anno +
Bardzo fajny wiersz.Pozdrawiam serdecznie.
Świetny wierszyk!
Bardzo prawdziwa historia :)
Świetna fraszko-ironia:) Napisana z polotem, leciutko,
płynnie. Jak to u Ciebie Anno:)
monter do wymiany... za to wiersz udany;-)))
pozdrawiam Aniu
dziękuję za miły komentarz.Pozdrawiam.
Oj anno, wymienic koniecznie, tego montera.:)
Niesamowity monter.:)
Pozdrawiam serdecznie
A to patałaszek. Udane z życia wzięte>) Pozdrawiam
Fraszka lepsza od montera. Takich niestety fachowców
mamy, trudno trafić na dobrego. Pozdrawiam serdecznie
:)
Taki monter do towarzystwa ;))))
przydał się monter... ale do napisania fraszki - jako
bohater :))
życiowa refleksja kłaniam się
Tak, trzeba wymienić :) Pozdrawiam serdecznie +++
z życia wzięte, u mnie przy remoncie starej chaty już
piąty majster :)fajny tekst Aniu :)