Historia nauczycielką życia
Historia nauczycielką życia,
ale jej nauki są ciemne i zawikłane.
Wydarzenia, które mogłyby nas czegoś
nauczyć
pomieszane są z innymi –
pozbawionymi pedagogicznego znaczenia,
a nawet mającymi wydźwięk
antypedagogiczny.
Bohaterski powstaniec, który zgnął na
barykadzie
walcząc z przeważającym wrogiem
i zadając mu wielkie straty,
dwa dni wcześniej uwiódł trzynastoletnią
córkę swojego dowódcy.
Mądry polityk, któremu kraj zawdzięcza
wiele lat pomyślności
permanentnie „mylił się” w zeznaniach
podatkowych,
a drań, który okazał się agentem obcego
wywiadu
miał czelność podarować cenne eksponaty
Muzeum Narodowemu.
Dlatego nauki z historii
muszą wyciągać fachowcy – zawodowi
historycy.
Selekcjonują oni wydarzenia,
wybierają z nich to, co istotne,
a czasem nawet dopiszą fakt,
który co prawda w rzeczywistości się nie
wydarzył,
ale ułatwi nam wyciągnięcie słusznej nauki
z historii.
Trzeba im tylko podpowiedzieć,
czego na obecnym etapie historia ma nas
nauczyć,
a oni pracowicie skompletują materiał
i złożą go w przekonującą całość.
A historia?
Patrzy im przez ramię, jak piszą
i nie może siebie rozpoznać...
Komentarze (8)
Zakończenie sprawia że ten tekst [czytając
zastanawiałem się czemu nie jest podparty
odnośnikami(faktami możliwymi do sprawdzenia)]
jest klarowny i prawdziwy.
Przypomniał mi np. sprawę Wołynia i problem jak się w
'obecnej sytuacji maja zachować politycy. i Przyznam
ze podoba mi się ich postawa
np. przemawiającego w sejmie Przewodniczący Rady
Najwyższej Ukrainy
można ? - można.
Lekcja historii nieustannie trwa,
tylko uczniowie wciąż na wagarach,
pozdrawiam serdecznie:)
Niestety ludzie na błędach się nie uczą, nawet
popierają często tych, którzy się już wcześniej
skompromitowali i wiadomo czego można się po nich
spodziewać, zatem historia niewiele nas uczy...
Dobrego dnia życzę.
Czyli, generalnie rzecz ujmując, dramat... ;-)
Dlaczego? Bo, jakbym się uparł, i wziął to wszystko do
serca, to nie mógłbym wierzyć w choćby najmniejszy
skrawek historii... ;-)
No, ale poważnie. To bardzo mądry tekst i, niestety,
zgadzam się... I jest tutaj pewien paradoks... Bo
życia z niej trza się uczyć... A jednocześnie zaufanie
do największej nauczycielki życia musi być ograniczone
:)
Pozdrawiam, Michale :)
Pozwolę sobie za Anną, historię nagina się notorycznie
przekłamując fakty w celu manipulowania
społeczeństwem, a najgorsza jest
propaganda...Pozdrawiam
Tak, nauczycielką, a do ciekawie poruszanego tematu
także starałem się podejść. Bohater mojej powieści,
farmaceuta, mówi: dzięki opracowanym przeze mnie lekom
uratowane zostały miliony ludzi, czy więc nie wolno mi
trochę więcej? Wydaje mi się, że wielu ludzi z
sukcesami na koncie myśli podobnie. Nie odpowiem na
pytanie, czy mają rację.
Pozdrawiam, a historia jest nauczycielką życia, warto
ją znać, chociaż, a może byśmy robili mniej błędów. W
każdym razie rządzący.
Pozdrawiam
to jak historia osądzona
zależy która sądzi strona...
Dobrą nauczycielką jest- historia, tylko my kiepskimi
uczniami bywamy.
Pisanie jej na nowo, przerabianie z drania robienie
bohatera- na nic się zda.
Historia jest jaka jest i nic jej nie zmieni.