Ironia istnienia...
Zostałem wrzucony do głębokiej studni
zwanej życiem...
Lecz nie widze w nim dla siebie miejsca...,
nikt nie nauczył mnie chodzić abym mógł iść
dalej..., nikt nie pokazał drogi..., nikt
mi nie pomaga wstać gdy upadam...
Więc siadam i czekam, bo wiem że już nie
upadne kolejny raz, gdyż jestem na samym
dnie, moge jedynie zniknąć...
Pragne tego zaciskająć oczy by nie uronić
kolejnej łzy, zamykając się przed światem
żeby moje serce nie krwawiło...
Nagle... głuchą cisze przerywa głos...
- Nie terać nadziei! Spóglądam przed siebie
i widze jakąś postać, lecz nie umiem
dostrzec twarzy bo zasłania ją kaptur i
oślepia mnie blask ogromnej kosy... Ale to
mało ważne... Ważne jest to że będziesz
miał towarzyszke która zawsze będzie obok
Ciebie...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.