Jaskrawy deszcz.
Miotam się między cyrkulacją
powietrza a otchłanią marzeń.
Tysiące zgaszonych świec,
słów brzęczących
ze wszystkich pięciu stron świata.
Gdzieś w tle jęczą stokrotki
rozmytych pocałunków,
ostrych jak kuchenny nóż.
Dramat poranków i wieczorów.
Rozczarowanie upada boleśnie,
topiąc się w podziurawionej podłodze.
Drętwienie myśli.
Alicja prześpi się w barłogu.
Książę złudna postać co pryska jak czar.
(kolejny raz)
Nie zakneblowałam ust na czas.
Nie obezwładniłam rąk...nie opanowałam
nóg.
Bez Ciebie gubię się we własnej spódnicy
i podlić się zaczynam w zapomnieniu
z rozkoszą bezlitosną.
Komentarze (2)
ciekawy styl dobre metafory po prostu trafia
myślą...pozdrawiam
Podoba mi się:))))