Jasność sporu
Słońce z księżycem raz poszli w dysputy
Rozprawiali o tym które jaśniej świeci
Każde swoje racje powtarzało z uporem
Ja jestem prawdziwe a ty moim klonem
Za a nawet przeciw dowody stawiali
Lecz do prawdy nie doszli tak się
zaplątali
W argumentach i słowach podenerwowani
Tak, że o swych rolach pozapominali
Słońce nie świeciło przez tygodni siedem
Aż księżyca lico zbladło w gwiezdnym
niebie
Księżyc obrażony za chmury się schował
I z pokorą dla słońca racje swe wycofał
Bo wszak jak bez słońca, księżyc nie
istnieje
Tak bez niego słońce ma się jak
najlepiej
Księżyc urażony zakończył te swary
I uznał, że słonce świeci doskonalej
Komentarze (8)
Najważniejsze,że jakieś porozumienie zostało
zawarte.Pozdrawiam serdecznie:)
ciekawy spór gwiezdnej natury Pozdrawiam serdecznie :)
ha, ha - chica komentuje, a nie głosuje; jak jedna z
wielu naciągaczek/kłamczuszek; no bo jak nie zasługuje
wiersz, to napisz dlaczego.
znaczy mądrość po stronie księżyca, w myśl
powiedzonka:
głupiemu ustąp, a masz 300 dni odpustu.
Ciekawa dyskusja:) Wciągający wiersz-podoba mi się:)
Pozdrawiam
i to właśnie racja i ja też tak wolę, ma słońce po
swojej stronie
i faunę i florę.
Pozdrawiam serdecznie
Ciekawy, jak i bez jednego i drugiego nie mozna zyc:-)
pozdrawiam
No te tygodnie bez słońca mogą wpędzić w depresję więc
niech świeci
pozdrawiam:)