jesiencholia
z palonych traw. jestem dymem
wiolonczelowym legato
wnikam w nieboskłon gdy dęby
złotością stają do walki
przegrają zbrojne w cynober
żar przemieniając w uległość
wiatr zliże rany pokornym
a mgła rozjaśni żałobę
wgryziona w chmurne akordy
w oczy spragnione kontrastu
rozwiewam wszelkie nadzieje
na zmartwychwstanie czasu
https://youtu.be/uu9XbrtFKhI
autor
Wanda Kosma
Dodano: 2021-10-13 20:27:45
Ten wiersz przeczytano 2709 razy
Oddanych głosów: 70
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (37)
Pozwolę sobie za Panem Bodkiem...Wciąż zachwycasz, aż
brak tchu...pozdrawiam Wandziu cieplutko z wielkim
uznaniem :)
Pięknie z niepowtarzalnym klimatem.. Spokojnej nocy :)
Samo piękno.
Wspaniałe spojrzenie.
Pozdrawiam.
Chciałbym tak umieć (pisać).
Pozdrawiam Wando z podziwem :)
Pięknie i magicznie, od tytułu po puentę.
Świetny!
W Twoich wierszach,Poetko,jest właśnie To Coś.
Serdecznie pozdrawiam :)
Zadumałam się, pięknie, bardzo...