językiem stalówki rozbudze Twój...
dla D. mojego kochanego
Płodziłabym teraz w tą ciemną noc rymy
przy blasku niewdzięcznej jarzeniówki
Języki rymów szalonych spragnione
odnajdywałyby wyrazy wciąż nowe,
palce pospiesznie kreśliłyby litery z
tęsknotą w liniach papilarnych na skórze
rozpalonej,
usta lubieżne, rozchylone, spijałyby każdy
wyraz z twych warg, uda oplotłyby potokiem
słów Twe biodra.
Czytałabym z Ciebie zdania wilgotne, wciąż
pisząc je na nowo! Twoje słowa rozpaliły mi
oczy, oralnie wykrzykuje gorące
wypowiedzi
Zliżę słowa gdzie tylko Twój wzrok skieruje
gibkość mojego języka
A wykrzykniki mimowolnie będą się sypać z
naszych warg rozkrzyczane.
Dotknę Cię każdą literą alfabetu. Z
cierpliwością będę pieścić każdy hieroglif
Twojego ciała.
Rozdarte z mgieł prześcieradła okryją
mokrym smakiem ciał spętanych żar.
Wyrazy, litery zaspokojone zasną.
Wieczorem znów będą nabrzmiałe,
lubieżne.
Zaśniemy ze splątanymi językami, mokrzy od
słów
aż wrzosowiska poranka połaskoczą nas w
pięty
ja wtedy językiem stalówki rozbudzę twój
mokry sen...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.