Kardiochirurgia wybrańca
Noszę w sobie połamane serce
Jego uleczenie tkwi w ostatniej bierce
Trzeba wielkiego wyczucia
Delikatności, współczucia i rozwagi
By poskładać je do życia
Przy najmniejszym drgnięciu
Boli, jak naszych patryjotów
(Dziś patryjota, to jakiś archaizm)
Przeznaczenie przez Hitlera do
wyginięcia
Nierozwaga i poruszenie rany
To jak kąs złowionego marlina
Starego Człowieka, który rekiny
przeklina
Jak harpunem zarżnięty kolejny wieloryb
Dzidą przeszyty bengaliski tygrys
Tak chęć do życia wymiera
Którą ból i gorycz wypiera
"Zgubione szczęcie
Nigdy nie wraca choćbyś chciał"
A gdybym tak po prostu szansę na nie
miał?
Czy znajdzie się mistrzyni
Która wygra batalię i błędu nie uczyni?
Zwycięży by nabrać mnie na miłość
Wyjmie z podniebienia jeszcze ość
I powie: przeszłości już masz dość
A ja z tryumfem:
zdobyłaś moje serce zwyciężając w mrocznej
gierce
Cała ta gra jest na nic,
Jeśli zapomnisz o ostatniej bierce...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.