każdy z nas
każdy z nas
kiedyś zwątpił do bólu
przeglądając sie w odłamkach
lustrzanej przeszłości
jeden z nich chciał wziąć w swoje dłonie
znak krzyża z własnej krwi
wyryć na dłoniach
w których brakło sił by
złapać niewidzialny pyłek szczęścia
te dłonie zbrukane od podnoszenia
martwych dusz
były zbyt silne zbyt okrutne
by złapać coś tak kruchego i delikatnego
jak szczęście
każdy z nas
choć raz wykrzyczał, że piekłem
jest każdy jego dzień
i ona.....
ona również
tylko, że nie raz i chyba nie dwa
zostawiła ślady bólu na swoim ciele
a na ustach imię jej kochanki
śmierci
tyle lat wiernie żyła dla niej
czekając w martwym chaosie na
sąd ostateczny
i dostała kolejną szansę, i obiecała
że tym razem jej nie zmarnuje
Bóg w którego nie wierzyła
wciąż zamykał jej drzwi przed domem
jej upragnionej śmierci
trzaskał nimi przed jej oczami
zagłuszał w sobie jej gorliwe modlitwy o
kres życia wśród ludzi tych dobrych i tych
złych
próbował sam siebie przekonać, że wierzyć
umie jeszcze w jej szczęście na Ziemi
a teraz gdy patrzy na nią z zza aromatu
jej pistacjowej słodkiej rozkoszy
filiżanki gorącej kawy
uśmiecha się sam do siebie
bo ostatnio usłyszał od tej
która w niego nie wierzy
serdeczne dziękuje , za Twoją
wiarę we mnie
Komentarze (2)
Piękny wiersz...skłania do refleksji.. Szczególnie
podoba mi sie jego zakończenie..
Piękny, na początku myśklałam, że zakończy się
inaczej, ale jestem miło zaskoczona :)