Kiedy brak było nam słów.
Witam po prawie dwóch latach wracam na beja. Głosy nie są takie ważne, ale za ewentualne głosy serdecznie dziękuję. Miłego czytania i wytrwania do końca mych wypocin życzę.
Kiedy brak było nam słów
Spisaliśmy wspólny testament
I złączyliśmy się tak jakby na Amen!!!
Jednak by nie rozgrzebywać zbytnio
Ledwo zabliźnioną przeszłość
Tak w ogóle to zaczynam wątpić,
Czy tak w ogóle idzie.
Ty najdroższa jednak jesteś
Taka…
I dlatego ja w tym momencie
Stwierdzam, że Miłość nie jest
Po to by ją zrozumieć,
Tylko po to by ją umieć okazać.
Kiedyś tak bardzo kochałem
Niemalże na zabój
A teraz utucz, zabij
Nie mów nic… i nie rań dalej!!!
Kiedy brak było nam słów
Stwierdziliśmy jednogłośnie,
Że nasza Miłość
Nie chce być przez nas kochana
Dlatego też tak szybko
I bez walki została do adopcji oddana.
W uczuciach zakrólowała noc
A wzdłuż naszych balkonów
Posadziliśmy siedem milczących róż.
To, co między nami niegdyś było
To bez powrotnie, prawdopodobnie minęło
I przeminęło z wiatrem
A nasze serca już zapomnieli
Jak niegdyś o swe względy walczyli
I o zauważenie się upominały!!!
Sny nasze stały się milczące
W momencie,
Gdy brakło nam już słów
Ty najdroższa zostałaś sama
I ja sam…
Teraz oczekując na ewentualne,
Nowe lub odrodzone stare uczucia
Pozostaje nam łowienie złotej rybki
I krzyczenie o czyjąkolwiek pomoc
Aż do zdartej chrypki.
Ja niegdyś rozstając się z Tobą
Przeżyłem uczucie nie przyjemnie
A mianowicie
Upadek na samo dno.
Teraz jednak powoli dostrzegam
Jak z gablotki Nieba
Bukiet ala miniaturka
Niesie ptak.
Jest to bukiet róż.
Niebo nocą
Jest jak wspinaczka,
Która trwa cały tydzień,
Całe życie
A odwracając się za siebie
Zauważasz tylko lusterko
O Beju kochany
Mój wiersz tutaj dodany
Nie ma żalu w uśmiechu
Za utrudnienia minione
Jednak szczęście i chwile spełnione
Za zdobytą koleją górę
W ten prze dziwny sposób wyrażona.
Czuję jak od nowa zakochałem się
I z ust słodkich
Mojej niegdyś ukochanej
Wyłania się spełniona tęsknota,
Którą opisuje nie tylko zachód śląskiego
słońca.
Ukochana Damo z sennego obraza
Wiedz, że nad ma głową ten sam księżyc,
Który Tobie niegdyś wikingowie
W Miłości i z Miłości do Ciebie
W postaci motyla
Przekazali.
Teraz ja wskazując palcem w kierunku
gwiazd
Tobie pozdrowienia ślę
I wiem, że śmieszka naszego
przeznaczenia
Już dawno temu po prostu rozlazła się!!!
Jednak dostrzegając księżyc wolności
Przypominają mi się chwile,
W których tak bardzo brakowało nam słów
Tak i teraz odczuwam
Jak bardzo po woli milknie me serce.
Może znajdziemy się kiedyś, nie bawem wśród
gwiazd
Ja już po woli się wybieram w ten jakże
egzotyczny wyjazd.
Ufam w zielonkawość dni
I w kolorowe wyrwane ze mnie serce.
Czuję jak już stoję na pobliskiej, mlecznej
drodze
I czuję strach bardzo srodze.
Najchętniej bym już spał…
Spał tam, gdzie Ty…
A jeśli to jest nie możliwe- nie stety
To najchętniej bym sypał
Na ludzi wszelakie uczucia
By mogli mieć rozmaite odczucia.
A me naiwne, kocie rozważanie
Nastraja pewnie wielu na bajkowo
Diabelsko anielskość
Otaczającej nas zimy
I wymarzonych letnich lasów.
Pewnie nie mała z tego, co pisze jest
udręka,
Gdyż to, co pisze, jak zaokienna,
Tegoroczna zima, dla miłośników zimowego
szaleństwa
To po prostu owa udręka!!!
Ja kocham świat przy owej, wspomnianej,
Tak bardzo bez imienne osobie
A niektórzy kochają kaprysy tego świata.
Mam też w pewnym stopniu na myśli
siebie,
Gdyż latem czuję się jak w Niebie
A zimą, tą z prawdziwego zdarzenia
I to nie jest jakaś ściema
Po prostu tracę wszelkie złudzenia.
O... jestem pod wrażeniem dziękuje i gratuluję wytrwałości.
Komentarze (2)
Niesamowity wiersz.. :))
to ja gratuluje stylu :)