,,Kiedyś ,,
Pociąłeś moje dłonie
gdy ofiarowałam ci siebie
zakopałeś zmierzch w ogródku za domem
mrok zmęczony .
Znów zapowiada się na mdły deszcz
coś za dużo chmur na tym jednym świecie
a za mało rozmów o tym samym
że jest mi źle nawet przy tobie.
Nie chce umrzeć tak młodo
nie chce żyć
wszystko zostało , tak samo wygląda nawet
ulica
pozbieram się
przemyje twarz ze wszystkich zmartwień
zwykle nie wam sny o nas
że istniejemy dla siebie na dłuższy czas
i budzę się.
Nigdy nie sądziłam że razem możemy tworzyć
jedno
a jedno bez drugiego uschnie następnego
dnia.
Komentarze (1)
eh. podobny problem
osobno zle, razem dziwnie obco.
trzeba sie pozbyc zmartwien, oj trzeba..