kiedyś chodziłem do szkoły
chodziłem do szkoły, padał deszcz
grałem w piłkę i jeździłem rowerem,
w wieku ośmiu lat
kochałem się w starszej dziewczynie
i nauczycielce z długimi blond włosami
przyglądałem się ptakom
i kwiatom na łące
błądziłem po lesie
i nie myślałem że pada deszcz
chodziłem do szkoły, padał deszcz
miałem naście lat
szkoła była inna i inne dziewczyny
pociągi jeździły w innym kierunku
lecz ktoś zabrał stare dobre ciuchcie
białe lokomotywy
teraz czas pędził szybciej
rozbiegło się życie
zwykłe dni, świeci słońce
nie widać jak migocą gwiazdy
jak jej oczy się śmieją
tylko czuć wilgoć moknącego dżdżu
we wszystkich zakamarkach codzienności
ten świat ociekający kroplami marzeń
pozostawił swoje piękno
za bramą ogrodu
zwanego dzieciństwem
Komentarze (6)
Piekny wiersz. Dzieciństwo to faktycznie wspaniały
okres naszego życia, dorosłość jest trudniejsza ale...
I ona może być czymś cudownym:)
Gdzie wspomnienia z tamtych lat? Za bramą
dzieciństwa... No tak, akceptuję!
chyba ze szkolnych lat mamy najmilsze wspomnienia
tylko ze doceniamy to dopiero po latach - ladny po
prostu jest Twoj wiersz
Dzieciństwo równie dobrze wspominam, myślę, że nie
tylko ja - choć i może padał / dosłownie i nie/ ten
deszcz.
Ładnie - ciekawie potraktowałeś temat,
wiersz lekki, czyta się przyjemnie.
Stare dobre czasy.+
No to Stachu! Za dzieciństwo! Za te dziewczynki z
tamtych lat! I ciuchcie co tak szybko pędzą, niech
nas zawiozą w tamten świat.