Kobieta Demon
Tam, gdzie nie słychać śpiewu ptaków
Tam, gdzie nie ma słońca blasku
Tam, gdzie ziemia jest krwią zaznaczona
Powstałam ja
Kobieta Demon!
Włosy moje, czarne, hebanowe
Lśnią w blasku księżyca
A każdy włos to jeden zrozpaczony
człowiek
Oczy moje z ciemności powstałe
Widzą tylko cierpienie
Czuję tylko zapach krwi
Uszy moje uczulone
Na śpiewy zagubionych dusz
Wezmę je za dłonie
I do piekła zaprowadzę
Usta moje kipią szczerością
Szczerością do bólu
Głoszę koniec świata
Głoszę, że nie ma milości
I choć nikt mi nie wierzy
Głoszę to samo nadal
Dłonie moje, delikatnie wyrzeźbione
Robią wszystko to co niegodne
I zdradliwe
Nie boję się zbuntować, spoliczkować
I rozpaczą emanować
Piersi moje
Pełne pożądania
Stworzone na zgubę tych
Którzy żyją tylko fizycznymi
pragnieniami
Nie dostrzegają dusz
Tylko ciała
Nogi moje prowadzą mnie
Na ścieżki przeznaczenia
Smukła i zwinna jak sarna
Biegnę bez celu
Choć wiem co czeka mnie
Na końcu mojej tułaczki
Powstałam z nicości
Ku zgubie tego świata
By ich ukarać
Za podłość i okrucieństwa
Za popełnione morderstwa
Zabili we mnie wiarę, nadzieję i miłość
I choć byłam aniołem
i potrafiłam wzlecieć
Ponad wszystko
Teraz jestem
Kobietą Demonem
Niszczycielką stworzoną
Przez was
Podłe bestie
Zwane....
Ludźmi!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.