Kolore domki
Trzecia nad ranem.
Idę zwięzłymi uliczkami.
Mijam żółty domek.
Jest równie śliczny
jak następny, zielony domek.
W uszach słyszę szepty.
To wiatr sobie nuci.
Przy kolejnym domku
zatrzymuję się na chwilę.
Zamykam oczy.
Widzę tę jego szczerość.
Kilka słów, drukowane litery.
Cały smutek ulatuje.
Znów uśmiech zawitał.
Czuję płatki śniegu na twarzy.
Otwieram oczy i idę dalej.
Trzecia nad ranem.
Idę zwięzłymi uliczkami.
Mijam niebieski domek.
Jest równie śliczny, jak
Uśmiech na mej twarzy...
godz. 3,08
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.