Kos....
Na najwyższym drzewie
koło okna mego
Występy maestra
mam operowego
Przy każdej pogodzie
od piątej godziny
Rozpoczyna koncert
kos dla swej dziewczyny
Najpierw parę gwizdów
nieśmiało się goni
Potem świśnie ostro
że aż w uszach dzwoni
Gdy nastroi struny
i już się rozśmieli
To zaczyna koncert
jak sam mistrz Bocelli
autor
kazekpolak
Dodano: 2005-04-19 10:52:39
Ten wiersz przeczytano 4388 razy
Oddanych głosów: 46
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.