Kosmicznie o lirycznym
godzina 20:20...
Czarne pasmo jak noc bezgwiezdna.
Oplata śniadawą orbitę,
Z dwiema błękitnymi planetami.
Raz w półmroku,raz w zorzy radosnej,
Uśmiech tajemniczy ukrywa.
To rozwartych w uśmiechu to znów,
Półprzymkniętych ustach...
Co Mu chodzi po głowie trudno odgadnąć.
Tysiące myśli niczym meteoryty,
Przekracza Jego umysł.
A Ja,jak ten prom kosmiczny,
Wciąż orbituję ku Niemu,naprzód.
A mam wrażenie jakbym stała w miejscu.
Czy jest ktoś w stanie dostać się do
środka,
I tę niewidzialną granicę przebyć...
Sercem Jej jest centrum duszy,skryta w
głębi.
Jak mam się przez Nią przebić?!....
By móc,w końcu,Tę planetę objąć
wzrokiem,
I co tajemne wreszcie odkryć....?!
spandrx

Komentarze (2)
Przyznaję, że wiersz niezły.
Poszukiwanie wrażliwego Dobra próba działa na
wyobraźnię Wiersz fajny refleksyjny dociekliwy :)