Kosz
Wczorajszy wiersz Belli Jagódki przypomniał mi Jana Brzechwę, autora pierwszego (dość bolesnego) kontaktu z poezją:)
Dostałam kosza raz na scenie,
gdy trwało szkolne przedstawienie.
Z okazji święta każdej matki,
popisywały się w nim dziatki.
W roli jaka mi była dana,
miałam się wdzięczyć do Mariana.
On, jako burak obsadzony,
podobno na gwałt szukał żony.
Zaczęłam się do niego czulić
(jak w scenariuszu dla cebuli),
ze wstydu byłam aż czerwona
- wprost idealna jako żona.
Lecz burak widział to inaczej,
stwierdził - Przy pani wciąż się płacze.
Do dziś pamiętam o Marianie
i tej miłości „Na straganie”.
Komentarze (64)
:) Dzięki Jerzy za komentarz.
Przeliczyłam dwa razy wskazany wers i
wyszło mi, że bez "że" będzie tylko osiem sylab.
Miłego czwartku:)
"powiedział, że przy mnie się płacze."
powiedział - przy mnie się nie płacze
plusa daję bo treść mnie zaciekawiła:)
Witam Krzemko wyrzuć -"że" w drugiej strofce ostatniej
zwrotki - będziesz miała wówczas idealnego
dziewięciozgłoskowca. Wiersz jest ciekawy i rozumiem
doskonale zawód miłosny twojej peelki debiutującej na
scenie. Pozdrawiam bardzo serdecznie z miłą chęcią
zawsze Ciebie czytam masz uśmiech:))