Kpiny anioła...
Powstała przede mną
W okazałości swej pięknej
Tchnęłam w nią resztę
Rozpalając zalążek, iskierkę...
Zanurzyłam się w tym cała
Rozkładając karty sama
Teraz przyszło czekać aż
Zburzy się budowla karciana
Chcę wierzyć w to wszystko
Nie mam prawa, dobrze wiem to
Mój koniec końców jest blisko
Przeobrzydliwe okrucieństwo...
Już sam anioł stróż się śmieje
Ze mnie i mojej porażki
Nigdy nie istniałaś i nie istniejesz
Poza progami mej wyobraźni...
To o Tobie... Choć nie zdajesz sobie sprawy i nigdy się nie dowiesz...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.