lekarz dusz
...nigdy Cię nie zrozumiem...
zadajesz bolesne rany
śmiertelne...
jakim prawem zwiesz się "lekarzem dusz"?
jak śmiesz!
wciąż ranisz
i nawet twe dobrodziejstwa nic już nie
zmienią
twe tkliwe słówka nie pokonają ognia
zawodu
giniesz
umierasz w moich oczach
żałujesz?
ty?
przecież ty nie masz serca
całe twe życie jest jednym wielkim pędem
w pogoni za ideałem
słyszysz tylko świst
ale on zagłusza wołanie....
....dobrze znasz głos tego wołania, tego kto woła....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.