Letniej nocy o poranku
Taki był porządek
w tej pościeli
Aż centymetry sześcienne
Twojego ciała
zburzyły go
czyste
pachnące
i gotowe
Zagłębiłeś się
w labirynty prześcieradeł
lekkich kołder i poduszek
Szukając we mnie
azylu
ochrony
i ukojenia
Ja zaś drżąca
rozpalona oczekiwaniem
okraszona kropelkami potu
rozkoszuję się Twym
dotykiem
zapachem
i smakiem
Od czubków wzgórz
po głębie dolin
Znajdujemy wspólnie
upojenie sobą
poznania
euforii
namiętności
Osiągając się nawzajem
na nowo przywracamy
ład pościelom
Obok siebie
leżymy
zasypiamy
śnimy
O letnim wschodzie
kolejnego dnia miłości
wstaniesz pierwszy
pocałujesz moje usta
na dzień dobry
na dziś
na zawsze
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.