LIMERYKI
Namolna
Na molo w Rydze - panna Tania,
wręcz uwielbiała polowania.
Strzelała wzrokiem wprost
(z reguły) w nagi tors,
aż w końcu włożył polo Wania.
Barabasz
Na cmentarzu w Błonkach grab aż
zgiął się wpół, gdy pod nim grabarz
o północy
wyjął kocyk
i wytrzepał wspomnień bagaż.
Zosiak
Komentarze (80)
Aż...się uśmiecham do ładnej formy, do błyskotliwej
gry słów i brzmień:)
czy to są limeryki czystej krwi to nie jestem pewna
ale treść ładna
Tylko pozazdrościć talentu :)))
Wyższa szkoła jazdy - jak można było zabraniać
limeryków pisania.
Oczywiście przekorna - a jakżeby mogło być inaczej -
no taka malutka...
Kontereczka:
Gdy Wania na molo w płynie jadł śniadanie
Wokoło krążyły młode smukłe łanie
Więc polar ściągając procentem podgrzany
Odplunął i chrząknął taki był naprany.
We wspomnieniach grabarz grzebie
Może wnet pogrzebie siebie
Jak w murawie wytrzeźwieje
Wtedy znowu się zaleje.
Pozdrawiam autorkę.
Jurek
emi16...to prawie, jak kino za darmo. I niech tak
zostanie :))
Krótko...świetne :)))
Uwielbiam takie zabawy słowami, niuansiki i smaczki.
Potrafisz pięknie :))))))
Swietne.
Dziękuję Li_Lu...miło.
AntosiaK...Ty wiesz ;)
:))) Bomba!
suuuper:))) pozdrawiam:)
Dzięki bomi :)
wręcz...pewnie będzie lepiej.
nie dziwię się obojętnemu klimatowi, bo pierwszy
wesoły z drugim smutnym dają obojętny:) podoba mi się
przymiotnik namolna, od /na molo/ - świetne
skojarzenie! pierwsze /wprost/ może zastąpić /wręcz/?
ale może tak ma być,
gratuluję wygranej, Zosiu:)
ach ta zabawa słowem:)