Limeryki wprost z fabryki 60
W sanatorium
Ula kurując się w Szczawnie Zdroju
W basenie miała szukać spokoju.
Weszła i krzyczy. O Boże!!!
Tutaj pływają węgorze!!!
A to pan Tadzik zapomniał stroju.
Jan zbiegł do domu bo w Busku Zdroju
Współspacz mu nie dał grama spokoju.
Oskarżał go że pierdzi
gdyż zgniłym jajem śmierdzi.
A jemu duszno w ciasnym pokoju.
Rankiem kuracjusz Bogdan w Sopocie,
znalazł się nagle w wielkim kłopocie.
Miał przywieźć żonie muszelkę
z nad morza, lecz znalazł Elkę
w łóżku, a obok niej dwie Dorocie.
Komentarze (17)
Dziękuję za poranny uśmiech.
hahaha...dzięki za uśmiech do porannej kawy :)))
Pozdrawiam ciepło Sławku :)