Limeryki wprost z fabryki 84
Anię nad ranem w mieście Przysucha
strasznie pogryzła hiszpańska mucha.
Gdy wstała to bez śniadania
pognała pędem do Frania
i mamy przestróg więcej nie słucha.
Zygmunt mitoman ze wsi Kosaki,
na wszystkie dania jadał ziemniaki.
Gnębiły go wciąż zaparcia,
a potem skonał z przeżarcia
myśląc, że to są afrodyzjaki.
Leciwa Helga w miasteczku Gera,
majtek od dawna już nie ubiera.
Liczy zapewne na cuda,
że męża złapać się uda,
lecz słyszy tylko - idź do fryzjera.
Komentarze (13)
:)
Od rana jestem wesoła,
bo uśmiałam się jak pszczoła :))
Dzięki za porcję dobrego humoru Gminiuś...
Pozdróweczka dla Sławeczka :))))
Fabrykuj, fabrykuj Gminek,
niech Ci to humor nie minie! :)))
Józek Hance w Krasiczynie
Zrobił dziecko na drabinie.
Trochę się chwiała,
Lecz wytrzymała,
No i teraz ród nie zginie.
:))) trzeci najlepszy
Dobre z poczuciem humoru.
Pozdrawiam serdecznie
Haha i jakie zabawne.
A tam bez majtek tak gęsto, że as do fryzjera .
Wspaniałości limeryki,
trzecim rozchichrałeś,
pozdrawiam serdecznie:)))
Fajniutkie :) Z uśmiechem pozdrawiam :))
Super!
Witaj
Ostatni the best.
:))
Pozdrawiam
Limeryki ubawiły, trzy razy "Tak", pozdrawiam :)
Z uśmiechem i rozbawieniem czytałam. Ślę moc pogody
ducha