Listopad wielokrotny
kiedyś komuś
Dzisiejszej nocy znów urosły wieżowce.
Jak grzyby po deszczu z nieprzeliczonych
łez.
Czy listopady w roku są wielokrotne,
rzucają się z dachów na szyję, na łeb?
Gdzież są ci - co soli nie sypią na
rany?
Co nie naplują przez ramię na odchodne?
Chciałbyś chować bóle pod czarną
kataną
i samemu w rozpaczy – wyciąć to
znamię?
Powiedz, że krzyżyk postawisz na tej
dacie,
mogiłę, zapomnienie - każdej gangrenie
i że nie zaufasz tak skażonym miejscom,
jak wściekłemu psu, nawet kiedy
drzemie...
Komentarze (23)
Świetny wiersz, super fajnie napisany, pozdrawiam
serdeczne :) Listopad to czas wymowny i zadumy.
Nie lubisz listopada,podaję Ci rękę,
leje smutek, zimno, czasami udrękę.
Dobry wiersz, niestety te łzy rosną nie tylko w
listopadzie, lecz o każdej porze roku:(
Serdeczności marcepanko przesyłam.
bardzo ciekawe porównanie. Bolesne słowa.
Listopad jest takim smutnum miesiącem.
Dobry wiersz pozdrawiam+
mocno przytulam pozdrawiam
Smutek w tym wierszu
ileż jeszcze będzie tego bólu i łez wylanych
pozdrawiam:)