Listopadowa Psychoanaliza
zapalam smutek
z płomieniem w dłoni
jak co rok
idę do NICH
zbliża nas
czas...
żal,
bunt,
gniew
w płomieniu
strach w sercu
chcę zapomnieć!
niech się nie boję!
o to
ile razy tu
jeszcze postoję...
autor
masz4
Dodano: 2009-04-27 17:47:59
Ten wiersz przeczytano 1290 razy
Oddanych głosów: 16
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (12)
Listopadowy smutek, ale jak napisany! Słowa symbole,
przystanki na przemyślenia. Nietuzinkowy wiersz.
A gdyby tak jutra mialo nie byc? Pytania, pytania,
pytania...
A ja się boję piekła zapomnienia. Co będzie jeśli
nikt nie przyjdzie do mnie z zapalonym smutkiem?!
Obyśmy przychodzili tam jak najdłużej. Choć kiedyś i
tak to do nas będą przychodzić...
żyć ,żyć poprostu cieszyć się każdą chwilą każdym
dniem -a co mam bć to i tak będzie-pozdrawiam
bardzo ładny wiersz....porusza umysł i
duszę....pozdrawiam
Wszystko wyrażone w kilku słowach.
I to co mnie najbardziej ostatnio męczy: że wszystko
się kiedyś skończy.
Świetne.
I przede wszystkim tytuł mnie przyciągnął.
Pozdrawiam ;).
A co cię tak Marku w kwietniu dopadł listopad. Wiersz
jednak ma głęboką myśl; ile nam jeszcze zostało życia?
Nikt nie zna na to pytanie odpowiedzi.
Trzeba żyć , cieszyć się i nie myśleć o tym co nastąpi
, co może nastąpić. Pozdrawiam
Wszyscy idziemy w tym samym kierunku...e tam .. zycie
jest piekne i trzeba madrze wykorzystac czas.
Wiersz bardzo dobry Trafia w prawdę o życiu gdy
odeszli.Wyrazy uznania :)
Czas leci nieubłaganie, a koniec dla wszystkich
jednakowy. Lepiej o tym nie myśleć i żyć.