***Lustrzanym odbiciem***
Straszę siebie samą własnym odbiciem w
lustrze,
Twarzą bladą jak trup, workami pod
oczami.
Nie widzę sensu istnienia w nadchodzącym
jutrze,
Gdy Świat przestał bawić mnie swymi
barwami.
Odszedł mój Świat- pozostawił smutną,
rozkochaną.
Jak teraz patrzeć bez oczu, bez czułego
serca?
Co zrobić z nadzieją bezsensownie
wtłaczaną?
Zamyka się nieuchronnie mojej duszy
twierdza.
Kiedyś odżyję, po sromotnych klęskach
ogromie!
W moich marzeniach wspaniały kochanek
stoi.
Jak Ty...w ramiona swe bezpieczne wziął
mnie
I obronił mnie przed lękami w złotej
zbroi...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.