malinki...
malinek mi się zachciało
poprosiłam moje kochanie
aby dla mnie zerwało
moje szczęście złote
przyszło do mnie z koszem
świeżutkie
malinki pachnące
zrywało razem ze słonkiem
szczęśliwa byłam zajadając się
karmiłam też swoje kocie
które na malinki łase jest
/ Twoje oczy uśmiechały się, kiedy te malinki razem jedliśmy.../ 28/ 06/ ‘08
autor
(OLA)
Dodano: 2008-06-30 00:07:32
Ten wiersz przeczytano 953 razy
Oddanych głosów: 18
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (6)
miłość karmiona malinkami...co za
zestaw...mniam...mniam...
malinowy kosz nazbierany w lesie, najsmaczniejszy we
dwoje... - ciekawa tematyka, blachostka codzienne
Jeśli patrzyłaś mu ciągle w oczy
Jedząc malinki świeże, dorodne
To nie pamiętasz ,..dzień to ,czy noc jest
Bo utonęłaś w głębi spojrzeniu
Soczyste i słodkie... jak ten wiersz delikatny i
z uczuciem.. lekko i miło się czyta.
zabawne jak można rozpisać sie o jednej "nieistotnej
rzeczy". Użekłaś mnie wierszem, któy jest bardzo
ładny, "słodki" chyba zaraz pójdę do sklepu po
maliny...
karmilam tez swoje kocie...pieknie oddajesz atmosfere
lekkie,"mlodzienczej"milosci