Manifest pokoleniowy
Puchar pełen słodyczy, lecz droga ku niemu
utrudniona
Reguła, ostrzem uprzedzeń niesie kres
wolności
Szczytną ideę, co w niezależnym umyśle
zrodzona
Jak podły tyran odziera z
niezależności...
Młode serce nieugięte zrzuci lodowate
okowy
Runą bariery, znikną sztuczne granice
Okrzyk wolności uleci w przestworza
Wicher zmian wyrwie podziałów
okiennice...
Szaruga ogółu rozbłyśnie feerią miłości
Zgorzkniałe serca dobro wypełni
Popioły stagnacji zrosi deszcz radości
Braterska Róża zakwitnie w pełni...
Czymże są masy w obliczu jednostki?
Najczystsze piękno samotnej duszy
Strojnej w radość, miłość, gorycz troski
Bezbożną obojętność w zarodku skruszy...
Tęcza wolności rozproszy agonii cienie
Śmierci narzędzia ziemia pochłonie
Świat z mroku powstanie na Słońca
skinienie
Dzieci Boże wspólnie splotą dłonie...
Przyjaciołom, którzy wierzą...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.