Ocean Tajemnic
Błękit...nieogarnięty, niezgłębiony,
tajemniczy błękit Jej oczu
Spojrzenie skrywające w sobie urok i
majestat Oceanu
Emanuje wprost pięknem...spojrzenie, w
którym dobrowolnie się zatracam
Przestaję racjonalnie myśleć, dla mnie
liczy się tylko Ona
Jej uśmiech...uśmiech, który kruszy serce,
dotychczas z kamienia
Wyrywa z chłodnych objęć obojętności,
wprowadza w błogi zachwyt
Przemija melancholijne otępienie, przemija
niczym niechciane wspomnienie
By nigdy już nie powrócić...
Cóż za przedziwne uczucie, dotychczas
nieznane
Nareszcie czuję...czuję,że...Żyję
Moje pozbawione sensu życie zdaje się
nabierać barw
KONIEC Z WSZECHOBECNYM ODCIENIEM
SZAROŚCI!!!
Niech dotychczas hołubiony mrok odejdzie w
niepamięć
Niech serce odrzuci lodowate objęcia smutku
i przygnębienia
Niech eksploduje ferią barw!!!
Błękit, Czerwień, Heban...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.