Migawki ze Złotego Potoku
Jesienny spacer Aleją Klonów.
Tego mi było potrzeba.
Przygasłe snopy promieni chłonąć,
posłuchać co szumią drzewa,
gdy w niebo wznoszą swoje konary
w nabożnej pozie jak orant.
W pochwalnych psalmach
majestat cały składają na ręce Boga.
Błądzę po parku zauroczona.
Olśniewa jasna jak kwazar,
skąpana w słońcu twarz Irydiona.
Podobno wieszcz wciąż tu chadza.
Mijam ostańce, stawy, jaskinie,
źródła, gdzie ziemia przecieka.
Jak z oczu ojca potok łez płynie,
łez żalu po stracie dziecka.
Przyrzekam sobie wrócić tu latem,
posłuchać żabich rechotów.
Zazdroszczę wszystkim, którym jest dane
mieszkać w tym cudnym zakątku.
Komentarze (8)
nie byłam ale dzięki Tobie spacer się udał:)
Ładnie napisane i ten Krasiński co to wciąż
chadza...Też tam bywam,w końcu Częstochowa nie tak
daleko.
Pozdrawiam.
uroczy spacer z nutką melancholii - jesienną cichą
alejką:-)
pozdrawiam
Pięknie namalowany wiersz.Pozdrawiam:)
piękny wiersz słowem wymalowany Pozdrawiam serdecznie
:)
Ladny obrazek slowny:-)
Piękny wiersz,świetnie zobrazowany.
Bardzo mi się podoba.
Pozdrawiam serdecznie:)
Piekny cieply wiersz pozdrawiam