Z „miłości”
Ma dusza cierpi, woła litości,
Znów ktoś nóż w serce wbił z „miłości”.
Odebrał tchnienie, życia radości,
Taki to los nieszczęśliwej miłości.
Mokre policzki, łzy kanały na twarzy
żłobią,
Uśmiechy już mego lica nie zdobią.
Serce me pęka, z bólu znów wyje,
Ktoś znów historię smutną życia doszyje.
Nie chce się bać, znów wstawać rano,
Gdy przedsmak szczęścia mi odebrano.
Jak iść przed siebie, podnieść znów
głowę,
Gdy serce całe pokrwawione.
Broczy strumieniem, krwawo-czerwonym,
Ogień życia we mnie zgaszony.
Kiedy nadejdzie, kres życia mego,
Już dłużej nie zniosę tego wszystkiego.
Chcę spać, snem pięknym, wiecznym,
Radość uchodzi jak z komina dym.
Już blisko, koniec już tuż, tuż,
Wzrok mój śledzi sznur naprężony wzdłuż.
Na szyję zakładam, zaciska się pętla,
Za chwilę nikt nie wyczuje tętna.
Oczy zamknięte, powietrza brak,
Z miłości stał się ze mnie już wrak.
Czasem ktoś wspomni, o mnie w rocznicę,
Ale ja już odjadę w otchłani bocznicę
Komentarze (3)
mariat - czasem miłość jest tak silna że życie
przegrywa. Romeo i Julia, Antygona, Tristan i
Izolda... a w życiu o wiele wiele więcej
Życiowi tchórze tak często kończą,
a większość ludzi idzie ze swą opończą
i próbuje dojrzeć nawet w chmurze na niebie pozytywne
strony. A więc sursum corda.
Straconą miłość zastąpić nową a stryczek wyrzucić do
śmieci...wiersz bardzo smutny....pozdrawiam i uśmiechu
życzę.