Miłosny rejs
Wiersz, jest jak studnia, w której odbija się dusza człowieka...
Płynąłem sobie w dzień jasny-
słońce nad burtą świeciło.
Płynąłem sobie w dzień jasny-
tak, tak właśnie było…
I wszystko takie oczywiste-
każda chmura i podmuch wiatru.
I wszystko takie oczywiste-
zapach swobody o poranku…
A gdy poznałem Ciebie miła-
coś serce moje przemieniło.
A gdy poznałem Ciebie miła-
życie się naraz odmieniło…
Mój okręt zmienił swój kierunek-
zszedł z wyznaczonej linii.
Mój okręt zmienił swój kierunek-
byśmy na zawsze razem byli…
Jednak nic nie jest takie proste,
różny ma wynik każde równanie,
skończyłem na skałach w blasku ciszy-
jakże mnie boli to roztrzaskanie…
Zwiodły mą czujność, uczucia zwodnicze...
Komentarze (3)
zwabiona tytułem... ciekawie napisane pozdrawiam :))
Ładnie prowadzisz myśli. Niespodziewane zakończenie,
ale cóż... tak bywa w życiu.
Bardzo piękny wiersz...
Smutna i zaskakująca końcówka.
Idealny dobór słów. Pozdrawiam.