Moja pustka...
Widzę tylko barwy czarne i odcienie
szarości,
A moje serce wciąż trwa w nicości.
Czuję pustkę, która jest w mojej duszy,
A moje życie niczym czerstwy chleb się
kruszy.
Próbuję być twarda i silna jak zwierzę,
To nie była Miłość? – ja w to nie
wierzę!
Bo cóż innego Nas łączyło?!?
Jeśli to nie Miłość – to co to
było???
Była cudowna, namiętna, wspaniała,
I z całą pewnością w Nas dojrzewała.
Byłeś moim mężem, a ja Twoją żoną,
Czułam, że mnie kochasz – byłam pod
ochroną.
Czułam się pewnie, czułam
bezpieczeństwo,
Czułam się kobietą, czułam to
szaleństwo!!!
Więc jak to nie nazwać Miłością wielką,
Kiedy się kocha i jest się
marzycielką...
Teraz został nam tylko znak zapytania,
Czy będziemy jeszcze razem bez
opamiętania???
Czy będę kochana i czy będę Cię kochać?
Brak mi już sił, aby dalej szlochać.
Błagam bądźmy szczęśliwi- jak dawniej o tym
marzyliśmy,
Pragnę, abyśmy razem byli, jak zawsze być
mieliśmy...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.