Moja ulica
Moja ulica
z pudełkami różnokształtnych domków
wybudowanymi na wyrost
kiedy jeszcze wydawało się
że z trudem pomieszczą miłość
Jedne przytulają się do ziemi
chowając za czuprynami orzechów
wstyd od lat niemytych szyb
i niezamieszkałych pokoi
Inne smutnymi oczami okien na piętrze
gdzie mieszka tylko samotność
zaglądają sobie w puste podwórka
Czasem tylko ruch firanek
plama zaciekawionej twarzy
jest jedynym świadectwem
tlącego się jeszcze życia
autor
zaklinacz
Dodano: 2010-07-21 14:48:49
Ten wiersz przeczytano 763 razy
Oddanych głosów: 12
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (6)
Smutby ale dobrze napia
Sany wiersz pozdrawiam
Dobrze oddany klimat, klimat czasów obecnych i
niektórym doskonale znanych:)
Jak dla mnie to tragizm naszego życia - a nie
melancholia. Niestety coraz częstsze zjawisko
znieczulicy, braku kontaktów
międzyludzkich...etc...etc.. Ładny zapis. Pozdrawiam
Dom czy w zieleni skąpany czy w kwitnących sadach
ukryty..na pietrze w blokowisku...to nie
ważne...domowe ognisko jego atmosfera miłosc i
ciepło...zrozumienie i schronienie....twój wiersz
wyzwala chwile zadumy i wspomnień...pozdrawiam
coraz częściej ludzi nie stać na utrzymanie domów
Pozostają starzy ludzie przywiązani do miejsca Wiersz
smutny ale pomysł fryzjerki popieram ,bo dom to
tradycja i rodzina
Wiersz wartościowy daje refleksje do zmian
Pozdrawiam:)
Trzeba by ją trochę ożywić,na podwórka wpuścić
dzieci,w ogródkach zasadzić kwiaty,nad dachami niech
unosi się dym i zapach pieczonego chleba.Tak to
widzę,pozdrawiam:)