Moja wina... mój błąd...
Zabłysła srebrna łza
I spłynęła po twarzy
Moje szczęście łka
Choć spokój mi się marzył
Moja wina... mój błąd...
Zaufania wielka tama
W jednej chwili runęłą
Nie odbuduje się sama
Razem z rzeką spłynęła
Moja wina... mój błąd...
Nie chce żyć między nimi
Nie chcę patrzeć w ich oczy
Nie umiem żyć z bliźnimi
Smutek za nimi kroczy
Moja wina... mój błąd...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.