Morze Martwe
Słowa jak fale, za falą, fala,
brzeg, co rozbija przyszłe nadzieje.
Los, który na nic już nie pozwala,
słońce zachodzi, niebo ciemnieje.
W tym morzu pływa pustka i rozpacz,
woda swym chłodem odrętwia ciało,
dla każdej myśli jeden drogowskaz,
tak dużo zwątpień łączy się w całość.
Bóg czasem zajrzy tutaj przez ramię,
chociaż kto inny pełni już wartę.
Miłość znów kopnie, oplunie, skłamie.
Na brzeg wyrzuci mnie morze martwe.
http://www.youtube.com/watch?v=H6rBJqXEEdU
Komentarze (3)
Ta metafora z morzem-piękna.
Miłość potrafi być okrutna, potrafi ranić do głębi.
Morze Martwe-piękny wiersz.
Pozdrawiam:)
Wiersz jak ostrze mroku...
Trudno smutne słowa czytać,
tyle bowiem w nich łez drzemie,
tyle cieni, snów przekwitłych,
ważnych spraw zbyt ciężkie brzemię.
Z rąk nie puszczaj Dnia Bożego,
nie top go w martwocie zwątpień,
ostrza słów wciąż jątrzą rany.
O wyrozumiałość, proszę.
Bardzo rozważny i przemyślany wiersz, który pokazuje
wszystko jakby z dystansu.