Mówiła...(cz.V)
chyba...ostatnia część...
Mówiła, twarzą dotykając snu,
oparta o poduszkę z błękitnego lnu.
A za oknem świeciło słońce,
gdy jej dusza hulała po rajskiej łące.
Mówiła o ciszy lekkiego wietrzyku,
leżąc w małym białym pokoiku.
A kwiaty uśmiechały się w wazonach,
skacząc po szelestu skrytych łonach.
Mówiła, chyląc ku mnie dłonie,
w chwili gdy każdy uśmiech tonie.
Tylko wszystko dookoła się uśmiechało,
widząc ją w niebie, gdzie nic nie będzie
bolało.
Kocham Moje Słońce :*** Z tomiku "Myśli"
Komentarze (1)
To historia o najtkliwszej kobiecie pod niebem:)
Piękne słowa, epitety cudowne, jak zwykle idealny styl
i ta tajemnica, hmmm...:***