Na Podhalu
Mama Maryny, gdy raz ją wzięło:
Siedzisz w chałupie, jak stara zupa*,
ćwierć wieku tobie dawno minęło,
jedźże do miasta chłopa poszukać.
Wybierz rozsądnie, kieruj się sercem,
nie daj się złudnym pięknem omamić,
ale pamiętaj, to najważniejsze;
ma być oszczędny i nie ruszany.
Cóż miała zrobić biedna Maryna,
potulnie wsiadła w autobus zatem,
rozpromieniona z chłopem wróciła,
i Mercedesem - nie małym fiatem.
Matka z radości ręce zaciera;
Dobrze wybrała, mądra dziewucha.
Do stołu wiedzie wnet kawalera
- ten opowiada...a każdy słucha.
Tak z popołudnia zrobił się wieczór,
mgła się rozpełzła po ostrych turniach,
gaździna, siedząc przy ciepłym piecu,
myśli nieśmiało; złapiemy durnia.
Może pan u nas dziś przenocuje,
aby po ciemku wracać nie musiał?
Bo mokro, ślisko i "wiater duje"
(jakby to gwarą rzekła skorusa).
Bezpieczniej jechać do miasta z rana,
pora już późna a droga długa,
znajdzie się przecież miejsce do spania,
w izbie z Maryną (tu okiem mruga).
Jak nie skorzystać, kiedy do raju
brama na oścież, dziewczyna miła,
reszta milczeniem, jednak nazajutrz
babska ciekawość znów zwyciężyła;
Fiu-fiu, Maryno, facet uroczy,
przystojny, mądry i wygadany...
Nie zapomniałaś ty aby o czymś?
Miał być oszczędny i nie ruszany.
- Zdradzę ci, Matuś, sekret na uszko;
chłopak naprawdę bardzo oszczędny,
gdy zgasło światło, wskoczył mi w łóżko;
"Po co dwa brudzić, pośpimy w jednym".
Oto rad dobrych tragiczne skutki!
Mówże, co z drugim?! O Chryste Panie!
- Ach, Matuś droga, całkiem nowiutki...
siusiaka jeszcze miał w celofanie.
zupa* - należy powtarzać: ząb - zupa
zębowa, dąb - zupa dębowa..
z cyklu: wierszowane interpretacje.. Odgrzewany kotlet, ale niech jest..Uśmiechniętego krótkiego tygodnia :)..mimo jesiennej aury.. M.
Komentarze (22)
:)))
Maryna, wykazała się pomysłowością, kreatywnością,
nieszablonowym podejściem do problemu, zdolnością
adaptacyjną, umiejętnością pracy w zespole
(dwu-osobowym), a więc cechami pożądanymi ze wszech
miar w dzisiejszych czasach. Dzięki, że do Nas
zaglądasz (na bej), a może coś skrobniesz, robisz to
po mistrzowsku. Pozdrawiam:)
Uśmiechnęłam się do wiersza i do...AUTORA!
Nic dodać, nic ująć. Znam ten styl :)
Tego wiersza nie widziałam. Dobrze, że tu wpadłam
przynajmniej się uśmiałam
Się uśmiałam :))) Pisałam przed chwilą, że w moje okna
trzeba z armaty. Teraz słyszę :) A myślałam, że
nieruszanych już nie ma ;))) Bardzo zabawny.
No patrzcie ludzie, poeta nam się zepsuł, o Marynie
zaczyna; a cóż to za przyczyna? A czytaczki
rozbawione jak nigdy dotąd. No i tylko na chwilkę
spuścić z oka, to się towarzystwo rozbryka.
cieszę się, że znów wstawiłeś ten wiersz...przyda się
na poprawę humoru :)
jak widać szukanie na siłę może przynieść więcej
szkody niż pożytku...;-)))
pozdrawiam ciepło liści szelestem...
;-))) vel atma
Nie da się ukryć...wiersz super, ponadto bardzo
życiowy - no i śmiechu będzie co nie miara gdy dam go
przeczytać mojej Marynie...powodzenia
To dziś chyba najlepszy wiersz, dobry na jesienną
poprawę humoru. Pozdrawiam
niezła opowiastka, w sam raz na tak markotny dzień
Czytam ponownie... ładnie podane z humorem danie:)
Mama Marynię podpuszczała. Biedna dziewczynko, moja
mała. Mamuś cię dziś nie wywianuje.Lecz twego wianka
nie żałuje.Bardzo serdecznie pozdrawiam, dziękuję za
miłego E-maila i proszę, pisz nadal a nawet krytykuj.
Grunt aby smakowało:) Miło było przeczytać.
Pozdrawiam:)
Witaj, dgrzewane nie są takie złe, skonsumowałem ze
smakiem. proszę o dokładkę! Bardzo ładny dobrze
napisany wiersz.
pzdrawiam.