na progu
stanąłem na progu powieki
zatrzymując piersią rozpędzony sen
przytuliłem zmarszczoną poduszkę do skroni
gładząc wierzchem dłoni
niewidzialne kanty koszmaru
ucieszą się ręce
gdy z kącików ust
odsunie się grymas
i staniesz obok mnie
autor
edikruger65
Dodano: 2007-10-18 05:17:21
Ten wiersz przeczytano 566 razy
Oddanych głosów: 22
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (5)
Ten wiersz jest dużo lepszy, niż wskazywałby na to
jego rozmiar. Brawo, plus ode mnie
To musiał być koszmarny sen. Wiersz krótki na oka
mgnienie i ciekawe przebudzenie.
...poetyckie przebudzenie....super ....pozdrawiam
Dobrze opisana granica jawy ze snem
Przebudzenie niesamowicie opisujesz dobierajac bardzo
ciekawie slowa... Bardzo mi sie podoba.