Nadzieja mała
Wciąż brakuje mi już sił,
bym, jak dawniej, silny był.
Jakąś słabość w sobie czuję,
coś mi nastrój fajny psuje.
Tylko bym narzekać chciał,
czując boleść w głębi ciał.
Do omdlenia mnie prowadzi,
tej słabości mały składzik.
Niby daję mu wciąż w żyłę,
to co ciału jest niemiłe.
Niby walczę ponad miarę,
czując, że poniosę karę.
Świadomości mam po czoło,
nawet nie jest mi wesoło.
Już nie cieszy mnie wódeczka,
choćby była cała beczka.
Też nie cieszy mnie czteropak,
taki ze mnie dziwny chłopak.
Rezygnuję z tych radości,
zbyt jest wiele zależności.
Wolę stać na gruncie twardym,
wówczas jestem bardziej hardy.
Wówczas mam nadzieję małą
że okryję się swą chwałą…
06/06/2023r
Komentarze (3)
Każdy ma swoją miarkę, widać Twoja już się
przelała...;)
Pozdrawiam :)
Mnie też nie cieszą beczki wódeczki i czteropaki. Bez
nich mężczyzna jest prawdziwszy :)
A mała nadzieja to jednak zawsze nadzieja. Choć lepiej
mieć wiarę :)
Pozdrawiam.
Oby wróciła nadzieja duża. :-)