Narodziny
Cienką powłokę oka pocierając,
maleńkimi dłońmi,
niepoznanymi
i niezamożnymi w zmarszczki,
budzi się wstępnie
w faryzejskim świecie.
Słonecznym żarem powitalnym,
oślepiającym jego świadomość
i skracającym mowę
o pół roku,
staje się dziełem
wytężonego umysłu niebios.
Powitany lekkim wiatrem,
co policzek świeżą rosą
przyodzieje i przyklei uśmiech.
Pochłonie go ciemność
tak znajoma
a zarazem ekscentryczna,
kiedy zmęczony płatek
okrywający malutką źrenicę
dającą tyle wspomnień,
zakończy swój spektakl
oddzielając świadomość
od wiązki słońca,
która lubi bawić się
kolorami tęczówki.
Czy pamiętasz swoje narodziny?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.