Nie będzie
Łkając błagam o dłoń pomocną
Świadoma, że kocham za mocno
Ludzie uczuciem tym gardzą
Naprawdę pragnę za bardzo?
Powoli zatracam się psychicznie
Bo odczuwam zbyt romantycznie
I zbyt głęboko odbieram świat
Lecz Ty jesteś tego wart
I ufam... Dlaczego wciąż ufam?
Bo czasem Twego oddechu słucham
Cicho lecz zbyt czesto płaczę
Ran nie zapomnę lecz je wybaczę
Milczę w imię jedynej miłości
Wyrzekając się ludzkich radości
Cisza mą pielgrzymką bez końca
Trwam wypatrując blasku słońca
Mrok zapada wszystko się zmienia
Zgasła nadzieja bez uprzedzenia
Z Twego uczucia już popiół tylko
Oczy wciąż płaczą a usta milkną
I obmywam łzami wargi zmęczone
Które wciąż Ciebie są tak spragnione
Nie założę więcej maski codzienności
Nie wyrzeknę się nigdy tej miłości
Wypatruje Twego spojrzenia bezskutecznie
W nim tylko było mi bezpiecznie
Ty nie chcesz widzieć łez miłości
Wystarczę Ci bez duszy w nagości
Jak mak kwiatem lata się staje
Tak o to ja w czerwieni pozostaje
jak z rozkoszy zginęłam na łące
I dziś umieram- odeszło słońce
czyste łzy nadal po skórze płynące
Rozmazany świat przez krople spływające
Z wgłębień wyrytych na niegodnym ja
Które choć nie chcę nadal trwa
Ten świat już nie będzie taki sam
Z Tobą odeszło wszystko co mam
Bez Ciebie nie jestem tą samą osobą
Zamilkłam będąc twą częścią i Tobą
I dusza zapada się lecz miłość trwa
Rozpływa się me ciało, fizyczność ma
Pamiętaj nic takie samo nie będzie
Odchodzę... Szydercze uśmiechy wszędzie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.