Nie boję się łez...
...
Nie boję się łez...
Choć jest ich zbyt wiele,
Choć z dnia na dzień,
Już ich nie podzielę,
Nie oddam każdemu po jednym smutku,
Choć pytają "Dlaczego?",bez skutku-do
skutku
Czasem bez powodu,stojąc przy oknie,
Oczy samoistnie stają się mokre,
Chcą wypłynąć?
Niech lecą ode mnie...daleko...
Bo reszta smutków w kolejce już czeka
Nie boję się łez...
Choć z nimi nie do twarzy,
Choć raz swobodne oko mi się marzy,
Bez ciężaru mokrych związków dookoła,
Dostrzec promień radości wzrokiem
sokoła,
Lecz dziś chwile szczęścia nie są mi
dane,
To co zbyt pochopne,zostało zabrane..
Każdy chce pomóc,lecz nikt nie jest w
stanie,
Łzy mają o tym swoje własne zdanie,
...
..
.
Już ich się nie boję...
Nauczyłam się żyć,
Z nimi pod powieką,trochę raźniej mi,
Oschłe oko,świadczy o wielkiej sile,
A słabość ma ogromna...tu się nie mylę,
Tak..przynajmniej wiem,że mam coś
blisko,
Kiedyś w moim świecie dalekie było
wszystko,
I daje mi to wiarę,że los się odwróci...
A moje niegdyś szczęście...tak jak
łzy....
Powróci....
...
Komentarze (3)
łzy nie zawsze są oznaką słabości.. o ile w ogóle nią
są.. to naturalny sposób człowieka na okazanie emocji
ładnie...ale są też i łzy szczęścia,pamiętaj o tym:)
Dobrze jest się czase wypłakać...Chodzby przez łzy ale
z podniesiona głowką...+ zostawiam i dziekuję za
komętarz.