nie ma i jest
jej już nie ma…
i nie wiem gdzie jest
i czy w ogóle jest
ale tu gdzie spoczywają jej prochy
jest nasze miejsce dziwnych spotkań
przychodzę do niej
zapalam znicz
jest nastrojowo i świątecznie
jestem szczęśliwy
mówię do niej i słucham śmiertelnej
ciszy...
już późno
przyjdę w piątek po pracy.
mojej kochanej
matce
Komentarze (21)
Tak też mam i ja, kiedy przychodzę na groby moich
najbliższych. Zadumałam się, Tomaszu... Pozdrawiam :)
B.G.
- śmiertelna cisza... niesamowicie trafne określenie.
Tak zwyczajnie, a jednocześnie wzruszająco.
Podoba.
Chicago, też się wybieram do matki i ojca, brata,
można by wymieniać dalej, ale po co, niech to
pozostanie między mną a nimi. Cześć Ich pamięci.
Miłego dnia Chicago.
Potrafisz wzruszyć
Pozdrawiam :)
Wiele wyraziłeś słowami wiersza.
:)
Pozdrawiam ukłony!