Nie mam nic na swoją obronę.
Pragnę zamknąć pewien rozdział w życiu
moim.
Tak jak zamyka się przeczytaną książkę.
Zapomnieć o imieniu twoim.
Rozwinąć się od nowa, jak rozwija się
wstążkę.
Nie potrafię, to nie jest takie proste.
Tak często cię widzę i nie wiem do
końca,
czy wolałabym do krwi chłostę
niż pełnić rolę gońca.
On porusza się tylko na skos.
I tak łatwo jest go zbić.
Hetman zaatakował, spójrz o mały włos
upadłby, nie miał nikogo za kogo mógłby się
skryć.
Moje życie planszą szachową.
64 pola to 64 smutne doświadczenia.
Jestem białą królową.
Czarny hetman przyczyną mego cierpienia.
Nie mogę już, i tak nikt nie rozumie
jakie to uczucie być sama.
Trudno mi żyć, już chyba nie umiem.
Spróchniała już stara obrazu rama.
I znikam, nikt nie słyszy.
Przemykam się cicho na tamtą stronę.
A śmierć? Już czuję jak za mną biegnie i
dyszy.
I nic nie mam na swoją obronę...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.