Nie odchodź
Nie powiem latu, żeby przemijało,
ani też rankom, by nikły w wieczorach.
Nie pragnę, aby zgasł słoneczny pożar,
niech leje żarem i rozbudza śmiałość.
I chociaż wrzesień rozpala fiolety,
a łąki czule otula pasmami
mgieł, które nocą pewnie księżyc
splamił,
we mnie widocznie ktoś lato zaszczepił.
Ciepłego piasku, grzejącego ciało,
i lekkiej bryzy - chwilowej ochłody,
letnich kałuży, po których bym brodził,
i twoich oczu, ust, dłoni, wciąż mało.
Komentarze (61)
Miło poczytać :)
Pozdrawiam.